header mask 90h

Akcja sterylkobusu SOZ na Lubelszczyźnie

W dniach 18-19-20 maja odbyliśmy naszą 38 akcję. Tym razem eksplorowaliśmy nowe województwo - lubelskie (Gmina Milejów). Akcja okazała się bardzo ciężka, z powodów jak niżej. Niemniej udało nam się wykastrować w sumie 122 zwierzęta:

- 44 suki (2 w ciąży)
- 4 psy
- 71 kocic (17 w ciąży)
- 3 kocury

Zachipowaliśmy 47 zwierząt.

1) Nie pobiliśmy liczbowego rekordu trzydniówki (138 szt.), ale z pewnością rekord ilości wykastrowanych samic - 115 szt., co stanowiło aż 94% wszystkich zoperowanych na tej akcji zwierząt. Jak wiadomo, suki i kocice operuje się dłużej, zużywa więcej materiałów, zabieg jest bardziej niebezpieczny, jak również samo wydanie zwierzęcia opiekunowi wymaga więcej czasu i pracy z naszej strony (więcej leków, więcej kwestii trzeba wytłumaczyć).

2) Było sporo ciąż, a wiele zwierząt (więcej niż na innych akcjach) było zaniedbanych. Zdarzyła się nawet starsza suczka z raną na szyi od uwięzi, którą opatrzyliśmy. Ponadto musieliśmy poddać eutanazji jedną z kocic - ofiarę wypadku sprzed tygodnia, która nie doczekała się wcześniej pomocy weterynaryjnej. Co symptomatyczne, wiele kocic nie miało imion, a co więcej, zdarzyło się to nawet w przypadku kilku suk. Rzecz wcześniej niespotykana.

3) Dyrekcja szkoły w Łańcuchowie, przy której stacjonowaliśmy, nie zgodziła się na udostępnienie nam toalety. Chyba ktoś wyszedł z założenia, że ekipa sterylkobusu (wszyscy po studiach, w tym 2 lekarzy i 2 prawników) bardziej zdemoluje i ubrudzi toaletę niż młodzież w wieku szkolnym... W każdym razie, przez pierwsze 2 dnia akcji biegaliśmy 200 m do najbliższego dostępnego wc, co oczywiście stanowiło niepotrzebne rozpraszanie się i stratę cennego czasu. Zgodę na korzystanie z ubikacji w szkole otrzymaliśmy dopiero trzeciego dnia, po interwencji urzędnika gminnego.

4) Ta sama dyrekcja szkoły nie zgodziła się, aby w jej murach stworzyć mobilną wybudzalnię dla kotów. Argumentem były przepisy bhp, sanepid i tym podobne. Dlatego wybudzalnia z konieczności zorganizowana została w namiocie, co z oczywistych przyczyn nie było ani bezpieczne, ani funkcjonalne. To była pierwsza akcja, na której wystąpił problem z pomieszczeniem dla wybudzalni. Gminy zawsze udostępniały nam odgrodzony kawałek jakiegoś korytarza, szatnię, składzik gospodarczy, a raz nawet pokój sędziów (na stadionie piłkarskim), czy salę prezydialną (w której odbywały się sesje rady gminy). Chodzi o to, żeby pomieszczenie zapewniało budzącym się kotom spokój, ciszę, a przede wszystkim chroniło przed warunkami atmosferycznymi. Tymczasem w Milejowie w czasie upału namiot przegrzewał się, z kolei w czasie burz fruwał i był zalewany...

5) Przez wszystkie dni akcji albo prażyło (rzadziej), albo padało (najczęściej). Natomiast trzeciego dnia przeżyliśmy istny kataklizm. Po południu rozpętała się nawałnica (ostrzeżenie przyszło z 5-minutowym wyprzedzeniem), sterylkobus stał w środku rwącej rzeki, pioruny biły naokoło, a namioty zostały momentalnie zalane i zniszczone. Wolontariusze rzucili się do ratowania zwierząt (kotów z wybudzalni i psów oczekujących w klatkach na zabieg). Ludzie i zwierzęta mokrzy jakby pływali krytą żabką w stawie, zalany cały sprzęt, koce i większość dokumentacji. A wszystko dlatego, że nie mogliśmy od razu rozbić się pod dachem szkoły. Zresztą ostatecznie zwierzęta i tak trafiły do jej przedsionka, ot, taka ironia losu...

Ciężka akcja, mnóstwo pracy, wiele wrażeń. W każdym razie lubelskie okazało się trudnym terenem.

Za olbrzymią pomoc w organizacji akcji i udział w niej dziękujemy Stowarzyszeniu Milejów Dla Zwierząt.

---

nasza zbiórka

❗️posiadamy status opp, KRS: 0000292939❗️

Stowarzyszenie Obrona Zwierząt
Alior Bank 75 2490 0005 0000 4500 7398 2092

Aktualności

24 czerwiec 2025
10 marzec 2025
30 październik 2024

Wyroki sądowe

11 grudzień 2024
11 grudzień 2024
19 październik 2024

analytics  Google Analytics