header mask 90h

Aktualności

Prezydent Kielc ochroniony przed sądem

Zaiste imponujące były wysiłki kieleckiego "wymiaru sprawiedliwości" w uchronieniu Prezydenta Miasta Kielce Wojciecha Lubawskiego od odpowiedzialności karnej za masową eksterminację bezdomnych zwierząt w miejskim schronisku. Zarówno sądy, jak i prokuratura, pospolicie łamały prawo, mataczyły albo po prostu "rżnęły głupa", prześlizgując się nad zebranym materiałem dowodowym - nie zauważając kompromitujących urzędników faktów (np. negatywnej oceny NIK), albo rażąco błędnie je interpretując. Kompleksowej ochronie urzędników i rozmyciu istoty sprawy służyło również niedorzeczne podzielenie naszego subsydiarnego aktu oskarżenia na 3 osobne postępowania: dotyczące urzędników samorządowych, zarządu PUK oraz lekarzy weterynarii. Ponieważ jednak "wymiar sprawiedliwości" ostatecznie zgrał się ze wszystkich możliwych wybiegów, trików i kruczków prawnych, establishment podjął decyzję, aby prezydenta chronić za wszelką cenę, nawet kosztem pomniejszych graczy.

Burmistrz Jędrzejowa od lat łamie dyscyplinę finansów publicznych

W dniu 26 marca 2016 r. Stowarzyszenie Obrona Zwierząt przekazało do Regionalnej Izby Obrachunkowej w Kielcach informację o podejrzeniu naruszenia dyscypliny finansów publicznych przez Burmistrza Miasta Jędrzejowa, poprzez wielokrotne udzielanie zamówienia publicznego wykonawcy, który nie został wybrany w trybie określonym przepisami o zamówieniach publicznych.

Po przeprowadzonej kontroli RIO w Kielcach potwierdziło zarzuty naszego Stowarzyszenia pdf.

Ruszył proces weterynarzy ze schroniska w Dyminach

"Tylko" 5,5 roku zajęły nam wysiłki w celu postawienia przed sądem rzeczywistych winnych masowej eksterminacji bezdomnych zwierząt w miejskim schronisku w Dyminach - dokumenty postępowań tutaj. Kielecka prokuratura i sądy zrobiły wszystko, aby uchronić przed odpowiedzialnością karną i "nieuprawnioną stygmatyzacją procesu" urzędników samorządowych, zarząd PUK oraz lekarzy weterynarii. M. in. w tym celu rzucono na pożarcie byłą kierowniczkę schroniska Grażynę Khier (skazana prawomocnie za znęcanie się nad zwierzętami wyrokiem z dnia 1 października 2014 r.) Jej mocodawcy i wspólnicy mieli pozostać bezkarni.

Prawomocny wyrok dla kierowniczki schroniska w Dyminach

Sąd Okręgowy w Kielcach oddalił apelację byłej kierowniczki kieleckiego schroniska Grażyny Khier. Tym samym została ona prawomocnie uznana winną znęcania się nad bezdomnymi zwierzętami - orzeczona kara wyniosła pół roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na 2 lata, nawiązkę w wys. 1.500 zł oraz koszty sądowe w wys. ponad 5,5 tys. zł. Wyrok sądu odwoławczego pdf pdf. Warto przypomnieć, iż G. Khier to była pracownica PUK, miejskiej spółki prowadzącej do niedawna gminne schronisko. Oblicza się, że w celu zysku przez lata urzędnicy miejscy dopuścili do eksterminacji w tym miejscu kilkudziesięciu tysięcy bezdomnych zwierząt. Do dzisiaj nikt z mocodawców kierowniczki nie poniósł odpowiedzialności za swoje działania i zaniechania. Prezydent i wiceprezydent miasta są od początku konsekwentnie chronieni przez kielecką prokuraturę i sądy, natomiast proces zarządu PUK ruszył dopiero w grudniu 2015 r.

Nie tylko dewianci, ale i przestępcy - myśliwi

Wilk zastrzelony pod koniec stycznia 2016 r. w Żernicy w Bieszczadach, to dwuletnia wadera. Zginęła od kuli, która trafiła ją w okolice serca i spowodowała rozległe obrażenia – tak wynika z sekcji zwłok przeprowadzonej na zlecenie Prokuratury Rejonowej w Lesku. O takim strzale myśliwi mówią „na komorę”.

Kłusowników było czterech: trzech myśliwych - członków PZŁ i podleśniczy Leśnictwa Średnia Wieś Nadleśnictwa Lesko. Oto jak myśliwi walczą z kłusownictwem - kłusownikami są myśliwi!

Teraz tylko czekać jak dzielny prokurator pospołu z sędzią będą ratować swoich kolegów myśliwych od odpowiedzialności karnej.

Każdy zastrzelony wilk to niepowetowana strata dla przyrody. Myśliwi argumentują, że ich misja (odstrzeliwanie zwierzyny) jest arcyważna dla ekosystemu, w którym zabrakło naturalnych drapieżników. Ale dlaczego ich zabrakło? Bo wytłukli je myśliwi właśnie. Tak właśnie myśliwi w Polsce kreują popyt na swoje bandyckie usługi.

http://pracownia.org.pl/aktualnosci,1219

Farba znaczy krew, czyli myślistwo od kuchni

"Takich ludzi, zabijających dla przyjemności, mamy w kraju 120 tys. z czego 3 tys. to - o zgrozo - kobiety. Jakieś pół miliona osób podziela ich hobby. To są rodziny, uwiedzione łowiecką argumentacją, pozwalającą myśliwym robić to co robią. Pół miliona Polaków jest zdecydowanie przekonanych, że to jest absolutnie ok - można zabijać, zabijać i jeszcze raz zabijać. Czy to może nie mieć wpływu na życie społeczne?"

 

Ostatnio dodane

28 kwiecień 2024
09 kwiecień 2024

Apel o adopcje

Już w nowym domu

18 październik 2016
18 październik 2016
19 październik 2016

analytics  Google Analytics